środa, 18 marca 2015

stil alive

Nie marnując miejsca i czasu na przeprosiny i skomplikowane wyjaśnienia dlaczego toż to zniknęliśmy, podam fakt - tak, jeszcze żyjemy. I wypełnimy białe strony zdjęciami. 


Fot. Jakub Walkowiak





Fot. Jakub Walkowiak




Fot. Jakub Walkowiak
Witamy ponownie i pozdrawiamy! 
Z&M

wtorek, 26 sierpnia 2014

Pozytywnie żółty

Słońca coraz mniej, upałów coraz mniej. Niedługo nastanie jesień. Zimna jesień z ogromem deszczu, błota i dużych kałuż. Takie dni najchętniej spędziłabym pod kocem z gorącą czekoladą i Melmanem grzejącym się u moich nóg. Lecz w tym roku mamy inne plany niż siedzenie w domu i narzekanie na pogodę. Dziś dostałam zastrzyk motywacji na aport formalny. 


Mel bardzo, bardzo, bardzo nakręcił się na aport. Ogon machał we wszystkie strony kiedy trzymałam niegdyś znienawidzony żółty przedmiot. Wyrzuciłam go. Kiedy dałam sygnał, pies rzucił się pędem na koziołek. Następnie równie szybko i jak i wesoło wrócił z nim po nagrodę. Kiedy rzuciłam mu piszczącą Wubbe dostał głupawki. Biegał z 2 minuty z niebieską ośmiornicą obijającą się o jego pysk. Szał szczęścia dosłownie. Potem położył się zmęczony szaleniem.
Byłam bardzo, bardzo, bardzo dumna, że Melman poczynił taki postęp. Dość długo walczyliśmy z żółtym potworem i nie myślałam że w najbliższym czasie aport formalny koziołka sprawi mu przyjemność, i to aż tak dużą! 
Na prawdę, dziś miałam cały czas uśmiech na twarzy podczas treningu. Mel był jeszcze bardziej szczęśliwy. Także robimy 2-dniową przerwę i brniemy dalej. Oby było więcej takich pozytywnych dni, bo to pewnie nie tylko mnie motywuje do pracy :) 

piątek, 1 sierpnia 2014

Trochę piasku w nosie

Mianowicie w sobotę wróciliśmy znad morza. Od godziny 20 do 23, jak tylko wróciłam, siedziałam non stop przeglądając, konwertując zdjęcia z obozu. Był tak świetny, że aż brak mi słów. Jednak obóz teatralny to jest to ♥ Ale nie o tym mowa na psim blogu. 
Pojechaliśmy do mniejszej miejscowości, z myślą, że będzie mniej ludzi na plaży. Mielenko było dobrą opcją. Plaża mimo słonecznej pogody była prawie że pusta. 



Melman dawno nie był nad morzem, ale nie myślałam że zareaguje jak szczeniak. Po odpięciu smyczy puścił się pędem do morza. Tam zaczął pływać, a jak wyszedł - otrzepał się i hasał po brzegu uciekając przed falami. Biega, biega - o nie! Fala! - ucieka, biega, biega, wchodzi do wody - o nie! Fala! - i znowu ewakuacja z morza. Lecz kiedy Wubba dostała się w paszczę Melmana do zabawy doszło kopanie i odkopywanie ośmiornicy. Dosłownie szał szczęścia.

Melman stał się również miłośnikiem materacy, gdyż jak toczyłyśmy bitwy wodne z siostrą, on podpływał i gdy tylko spadłyśmy z materacu on chwytał go w zęby i podpływał na plaże żeby go zakopać. Latem materace, zimą sanki... Mel ma dziwne upodobania co do tego typu rzeczy.






Spacerowaliśmy, moczyliśmy się, Melman był cały w soli, dopiero w domku go płukaliśmy. Niestety któregoś dnia tak się napił słonej wody, że potem wymiotował chyba z 3 razy. Pił słodką wodę chyba z 2 razy więcej niż normalnie, dostał węgiel, ale to i tak nie pomogło. Przestraszyłam się bardzo, bo Mel nie chciał nawet wstać. Na szczęście następnego dnia było już dobrze, po prostu musiało mu przejść. Pies nie tryskał pełną energią, lecz dzień później wszystko wróciło do normy. :) Na szczęście nie pił już tyle solanki.  




Wieczorami chodziliśmy na plażowe spacery lub siedzieliśmy na ogródku bawiąc się piłkami. Mel dopadał każde stado mew nad morzem, rozganiając je szybko. Stadka ptaków są jego ulubioną rozrywką. Melman wtedy staje... obserwuje... podchodzi kilka kroczków... i rusza pędem na gromadę niczego nie świadomych ptaków, które momentalnie podnoszą się do lotu. Potem przychodzi zadowolony pies, bo wystraszył mewy.





Oprócz mew oczywiście codzienna kąpiel była obowiązkowa. Bez zabawki czy patyka i tak wskakiwał do wody i pływał sobie wzdłuż plaży. A że była mielizna blisko brzegu to dodatkowo hasał wśród fal. Potem zamiast siadać w dziurze, którą mu wykopałam, tarzał się na kocu. "Sama sobie siedź w tej dziurze" - częsty wzrok Melmana mnie prześladował. 

Daj mi tego banana, którego trzymasz w ręce. JUŻ.



Dziki hasacz znajdował na plaży najróżniejsze patyki. Duże, małe, czasami nawet biegał z wyrwanymi korzeniami. Lecz rzeczy "jadalne" też nie umknęły jego uwadze. Zgniła ryba? - pewnie, zjedzmy ją z ośćmi! Na szczęście udało mi się ją wyciągnąć zanim przeszła przez przełyk, nie to co jakieś bułki dla mew. Lecz nie żarł żadnych gorszych rzeczy, na szczęście.



To wszystko, jeśli chodzi o nasze nadmorskie wakacje. Melman po wyjeździe padł i miał lenia przez 3 kolejne dni, także wyjazd zaliczamy do udanych :)


P.S. Teraz na blogu niestety (albo stety) będą się pojawiały co miesiąc recenzje, gdyż dostajemy regularnie produkty. Blog będzie nimi trochę zapełniony, ale postaram się, żeby nie przeważały.
Pozdrawiamy! :)

piątek, 25 lipca 2014

Wet!

Kong Wet Wubba stał się naszym nowym najlepszym przyjacielem. Dzięki uprzejmości sklepu NaszeZoo.pl  dostaliśmy go do testowania!




Kocham cię, daj to co trzymasz w ręce! ♥ 

Z początku myślałam, że ta zabawka nie będzie miała potencjalnego zainteresowania takiego jak piłka. Jednak się myliłam. Po rozpakowaniu Melman porwał zabawkę i miał napad głupawki z pomarańczową ośmiornicą obijającą się o jego pysk. 




Sądziłam, że to jednodniowy napad szczęścia. Jednak kiedy zabrałam Wubbę nad morze Mel oszalał z radości. Po uratowaniu jej z wody zakopywał ją i odkopywał, potem memlał, a kiedy była już wystarczająco opiaszczona zanosił ją do wody i znowu czysta Wubba zamieniała się w brudną Wubbę.




Pod względem technicznym zabawka po intensywnym użytkowaniu w piasku czy innym podłożu naturalnym brudna nie jest. Nawet nie musiałam specjalnie szorować. Co więcej rzeczywiście szybko schnie. Lecz nitki nie obroniły się przed Melmanowymi zębami i parę odstaje, ale po obcięciu jest dobrze. Mamy też małą dziurkę, która mam nadzieje że się nie powiększy. 
Pomimo to zabawka jest świetna i należy do grona wielce uwielbianych przyjaciół Melmana.


Podsumowując:
- na plus
  • pływa
  • szybko schnie (neopren)
  • na jaskrawy kolor
  • można się szarpać
  • nie wiem co w niej jest, ale Mel ją kocha

-na minus
  • uwaga na nitki 
  • przy intensywnym użytkowaniu mogą pojawiać się na mackach odciski
  • radzę pilnować zabawki przy niszczycielskich psach
To na tyle z naszej Wubby. Polecamy dla każdego wodnego potwora :D



sobota, 5 lipca 2014

Wakacje!


Lecz co będziemy robić?

  • na pewno raz w tygodniu będziemy wodowali,
Z racji, że w pakiecie osiedla nie dołączyli jeziorka, a w błoto-wodzie Melman sobie za bardzo nie popływa to trzeba poczekać parę lat na własny transport. Więc nie możemy codziennie jeździć gdyż kto by chciał wodzić mnie i mokrego psa w samochodzie zawsze po pracy :D 

Ale jak to?

  • nakręcimy jakiś wakacyjny filmik
Tak, wreszcie sprawdzę swoje umiejętności filmowania więc nie będzie to full profeszynal movie. Lecz chce coś w końcu nakręcić i mam nadzieję, że się to uda. 


  • będziemy doskonalili sztuczki takie jak slalom tyłem między nogami,
Mam ambitne plany, ale pewnie nie wyjdzie z tego za wiele jak zwykle. Melmanowi jednak sprawia to dużo frajdy, mi również, więc zaplanowałam się na wolny czas. 


  • APORT
Walczymy, ćwiczymy, podgryzamy. Będę musiała wprowadzić więcej samokontroli z aportem, bo Mel cały czas go memla. Nie wiem czy te plastry mu przeszkadzają czy to jego nowe upodobanie. Teraz mam całe plastry w kropki. Plus oczywiście extra dodatek - multum śliny.


W poniedziałek jadę na obóz teatralny, ale 2 dni później jedziemy z Melem nad morze. Więc będzie duużo hasania, pływania i soli :)
Pozdrawiamy słonecznie!

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Pływak

Z racji tego, że jeszcze 2 dni temu było ładnie i słonecznie, wodowaliśmy z Melem. Chyba nie ma dla niego lepszej atrakcji. Piłka, woda, woda, woda, piach. I mamy gotowego opanierowanego Retrievera z puchatym zadkiem i śliską sierścią. Lecz chyba tylko właścicielom przeszkadza późniejsza panierka na spodniach. 




Pęd i zaangażowanie z jakim Pływak rzuca się do wody jest.. co najmniej bardzo duże. Piłka rzucona - zoom, hop, hop, hop. Piłka złapana - zoom, zoom, hop, hop. Dzikie skoki to podstawa. Potem Mel skacze w te i wewte wzdłuż brzegu ciesząc się, że ma piłkę. Radość w 100%. Kocham patrzeć jak to robi :D 
Nawet jeśli nie ma co aportować brodzi sobie po brzegu i nasłuchuje kaczek bądź wygrzebuje patyk. Zawsze w wodzie znajdzie sobie jakieś zajęcie. Byleby było mokro.








Jakoś Melman nigdy nie miał oporu z wchodzeniem do wody. Od małego właził do każdego, choćby najmniejszego, zbiornika wodnego. Zwłaszcza do tych brudno-brudnych. Potem jedź z takim śmierdzącym labem w samochodzie :D W końcu woda (nieważne czy to jest nawet wodne błoto) to żywioł większości Retrieverów.
Lecz potem słyszę zazwyczaj - "Trzeba wykąpać Melmana bo śmierdzi!", a potem "nie mamy lepszego szamponu? Przecież ona nadal śmierdzi!". Mi to szczególnie nie przeszkadza :D















Dziś wyjątkowo dużo zdjęć, bo trochę się nazbierało. Cóż, robi się coraz cieplej, co nie jest zbyt dobre dla czarnych psów, ale przeżyjemy. Jakby ktoś miał fajny pomysł na inne ochłodzenie psa w domu niż mrożone Kongi to jestem otwarta na propozycje :) 
Pozdrawiamy gorąco, bo pierwsze dni lata niekoniecznie na to wskazują, przynajmniej u nas ;)