poniedziałek, 14 października 2013

Brązowooki pomykacz

Dziś chciałabym wam przedstawić pewnego psa. Psa mojej babci - Blackiego. Jest uroczym kundelkiem chartowatej budowy. Jest czarniutki z białym krawacikiem.Został wrzucony przez płot mojej babci. na szczęście ona go przygarnęła. Myślałam, że będzie lękliwym malutkim pieskiem. Myliłam się. Wyrósł na dość pewnego siebie, wysokiego psa. Jego skoki radości na widok gości są zawsze pełne entuzjazmu, ogon dosłownie wiruje. Niestety lubi poznawać świat na własną łapę, a mianowicie kiedy nadarzy się okazja - ucieka. Jest baardzo szybki i skoczny, ale tylko wtedy kiedy zobaczy kogoś za płotem. Taki podwórkowy burek. 



Stąd wyskoczyłam z inicjatywa zapisania go na agility. Myślę, że będzie się nadawał w sensie fizycznym. Nie wiem jak będzie ze skupianiem się w nowym miejscu. Wiem tylko, że jeśli będzie dobrze po pierwszych treningach to Blackie będzie bardziej stabilny umysłowo. Będzie być może bardziej skupiał się na człowieku i pozna inne psy, co będzie dla niego dobrą socjalizacją. Nie chcę z niego zrobić na siłę sportowca, tylko chcę, aby poznał coś więcej niż tylko własne podwórko i stałe tereny ucieczek. Chcę, żeby miał coś, co wyładuje jego energię. Jeśli nie będzie dobrze, jeśli nie będzie chciał - zrezygnujemy. Ja myślę, że warto choć raz spróbować... Jestem bardzo ciekawa nowych doświadczeń. Teraz tylko czekamy na listopad.   


Pozdrawiamy!
Z&M

                     




wtorek, 1 października 2013

Rozwijamy się.

Miałam pisać o szkoleniu, więc piszę. Pierwsze treningi wyglądały zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażałam. Myślałam, że Mel będzie troszkę mniej ciągnął, troszkę bardzo mniej wąchał oraz troszkę bardziej się skupiał. W rzeczywistości ciągnął bardzo - bo zapachy. Inne psy, nowe otoczenie. Czasami po szkoleniu nie mogłam ruszać barkiem. Skupianie szło najgorzej. Do tego nadpobudliwy Dog Niemiecki szczekający na wszystkie psy oraz agresywny Bokser to nie jest najlepsze co mogło nas spotkać. Nie powiem, że Melman nie szczekał. Ale odbiegając od początkowych treningów jest bardzo fajnie. Pani - szkoleniowiec jest super! Bardzo miła i ma baardzo fajne podejście do psów. Sama ma 2 wilczarze i gończego polskiego. I ze wszystkimi startuje w Obedience. Poleciła nam przychodzić na szkolenie w kantarku, co było świetnym rozwiązaniem. Aktualnie ćwiczymy chodzenie na kontakcie, co idzie nam coraz lepiej, i właściwa zabawę. Pomijając to, że jest już ciemno kiedy trwa szkolenie jestem bardzo, bardzo zadowolona! Musimy jeszcze dużo ćwiczyć, ale jesteśmy na dobrej drodze. Szkolenie bardzo dużo nam na razie dało i myślę, że obojgu przyniesie radość ze zrozumienia siebie nawzajem.